tag:blogger.com,1999:blog-90435639997979009012024-03-07T23:18:44.670-08:00Pergamin na ekranieniehttp://www.blogger.com/profile/10110543116031781240noreply@blogger.comBlogger16125tag:blogger.com,1999:blog-9043563999797900901.post-28268988515087968112016-07-14T08:29:00.001-07:002016-07-14T08:29:17.785-07:00Jak ja tego nie lubię!<div style="text-align: center;">
<i>Ten moment, w którym uświadamiasz sobie, że twój blog leży razem z tobą w szpitalu.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
Ja złamałam rękę, a blog zapadł w śpiączkę. Z mojej winy - po prostu brak weny i problemy rodzinne w kumulacji nie działają dobrze. Nie zamierzam jednak opuszczać tegoż bloga i obiecuję wam, że do końca wakacji opublikuję nowe części obu fanfików. Poczekajcie tylko, moi drodzy!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
Buziaki.</div>
niehttp://www.blogger.com/profile/10110543116031781240noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9043563999797900901.post-58171906942357826022016-06-04T05:07:00.000-07:002016-06-04T05:07:12.162-07:00Czekają na Ciebie...<div style="text-align: center;">
<i>Niepewność. </i></div>
<div>
<br /><div>
Może sprawić, że rozsypiesz się na tysiące kawałków niczym rozbita szklana karafka, która wymknęła się z nieuważnych rąk. Może zniszczyć Cię tak, jak kula zmierzająca prosto w Ciebie.<div>
Przede wszystkim jednak może zniszczyć nie tylko Ciebie, ale też twoje życie, wszystko stworzone twoimi dłońmi, które w pewnym momencie zaczęły drżeć i sprawiać nie tylko Tobie ból.</div>
<div>
<i> </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Drżenie.</i></div>
<div>
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Drżysz przed tym, co Cię przeraża. Nie chcesz mieć z tym kontaktu, ale trzęsiesz się jak w zimie, ponieważ nie wiesz, jak uciec. Drżysz w sobie, głęboko, tam, gdzie nie sięgnie nawet najdłuższe ramię.</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Ono również Cię może niszczyć, kawałek po kawałeczku. Najpierw będziesz drżeć przed pająkiem, potem przed samym sobą i swoim życiem.</div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Bezradność.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wrodzona, a jednak bywa tak, że trzyma w swoich okowach przez całe życie. Bezradny jesteś od kiedy się urodzisz. Nie jesteś w stanie sam przetrwać, nie możesz samodzielnie zapewnić sobie odpowiednich warunków.</div>
<div style="text-align: justify;">
Potem bezradność wiąże się z niepowodzeniem, które spotka Cię na każdym etapie życia i pochłonie w całości, niszcząc poczucie własnej wartości, Twój życiowy dorobek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Niepowodzenie.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Zawsze cię znajdzie, niezależnie gdzie się przed nim schowasz. Chwyci Cię i boleśnie zaciśnie na Tobie swoje szpony, wyduszając z Ciebie to, za co samego siebie szanowałeś. Czasem z nim walczysz, wpijasz się mocno w to, co daje Ci stabilizację i nie pozwalasz się dotknąć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ból związany z niepowodzeniem zawsze może zniszczyć, spowodować bezradność, a także drżenie oraz niepewność.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>To, że czekają na Ciebie wszędzie, nie oznacza, że nie możesz ich pokonać.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>To TY czekaj na nie.</i></div>
niehttp://www.blogger.com/profile/10110543116031781240noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-9043563999797900901.post-87712059438957505062016-05-21T12:43:00.001-07:002016-05-21T12:43:58.257-07:00500 wyświetleń!<div style="text-align: center;">
Kochani, dziękuję wam bardzo, że udało się nam "nabić" już 500 wyświetleń! Nawet nie wiecie, jaką przyjemność mi to sprawiło. Miło jest wiedzieć, że coś, co robicie, jest nawet przelotnie dostrzegane przez kogoś innego. Ta świadomość bardzo motywuje i myślę, że powinniście trzymać tak dalej :)</div>
<div style="text-align: center;">
Czekam tylko na komentarze, ponieważ ich brak jest w pewnym momencie demotywacją (w przeciwieństwie do wyświetleń). Dobrze wiedzieć, że komuś się podoba lub nie, że są jakieś błędy...</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Cóż, jako że późno się robi, powiem do widzenia i zostawię wam mem na pożegnanie.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-u81NS4plSQ0/VyToH_tYJBI/AAAAAAAARiM/NpS2Q8A9kNIeiyQUhbXYZUHy-OnS56mcQ/w506-h750/funny-memes164.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-u81NS4plSQ0/VyToH_tYJBI/AAAAAAAARiM/NpS2Q8A9kNIeiyQUhbXYZUHy-OnS56mcQ/w506-h750/funny-memes164.jpg" width="310" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
niehttp://www.blogger.com/profile/10110543116031781240noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-9043563999797900901.post-67756090320070093022016-05-14T04:51:00.000-07:002016-05-14T04:51:02.172-07:00#2 Czasem zło nigdy się nie kończy<div style="text-align: center;">
<i>No dobra, proszę, kolejny rozdział.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Czytać i komentować, miśki.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>~~~</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Czasem warto sobie pomyśleć nad życiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chyba że jesteś w takiej sytuacji jak moja.</div>
<div style="text-align: justify;">
Natychmiast przytomnieję i przywdziewam na twarz maskę szarmanckiego młodego delikwenta. Ruszam dziarsko, choć z ściśniętym gardłem w kierunku sceny, z której spoglądają na mnie pozostali trybuci. Do nich również uśmiecham się tak, jakby nic się nie działo, chociaż nie wątpię, iż moje oczy mówią zdecydowanie co innego. Zapewne przekazują obserwatorom złość, mającą swoje odzwierciedlenie w nienaturalnym błysku w oku - tak przynajmniej twierdzi moja matka. Teraz słyszę jej łkanie dobiegające z tłumu rodziców, wiem, że teraz ojciec otula ją ramieniem i stara się ukoić jej ból. Ja idę dalej, starając nie pokazać po sobie, jak się boję. Wskakuję z rozbiegu na scenę i sprężystym krokiem zmierzam ku tej durnej kapitolince, wystrojonej jak stróż w Boże Ciało. Ta klepie mnie po plecach, chociaż ledwo mi sięga do klatki piersiowej. Odpycham tylko jej rękę i staję z pozostałymi trybutami, zerkając na nich kątem oka. Jak przez mgłę słyszę końcowe przemówienie burmistrza naszego dystryktu i zatapiam się w myślach do tego stopnia, że nie zauważam nawet, kiedy Strażnicy Pokoju wprowadzają mnie do Pałacu Sprawiedliwości. Powoli wjeżdżamy skrzypiącą windą na piętro, po czym zostaję wepchnięty do bogato ozdobionego pokoju. Widzę tam puchaty, zielony dywan i kunsztowną kanapę w tym samym kolorze, na którą opadam kiedy tylko ją zauważam. Czuję pod palcami aksamit, który zdaje się pokazywać, że nigdy nie dorównamy bogatym mieszkańcom Kapitolu. Zaciskam palce na miękkim materiale i wpijam paznokcie jak najgłębiej w ciemną zieleń. Puszczam dopiero wtedy, kiedy widzę, że wchodzi do mojego pokoju ojciec wraz z matką. Ona rzuca mi się w ramiona i wyje jak zranione zwierzę, po czym bije mnie swoimi małymi pięściami po piersiach.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak oni mogli?! Dlaczego?! Dlaczego? - ryczy i płacze mi w ramię, a ojciec przesyła mi mówiące wszystko spojrzenie. Przytulam do siebie moją rodzicielkę i pozwalam, aby po moim policzku spłynęła pojedyncza, zagubiona łza. Nie mogę zrobić nic więcej, bo czyjaś ręka odrywa moją mamę od bezpiecznego ramienia i wyprowadza moich rodziców. Ojciec posyła mi ostatnie spojrzenie, tak pełne miłości, jak tylko mógł. Nigdy się nie pozbierał do końca po stracie swojego pierworodnego syna.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po chwili do pokoju wchodzi bezszelestnie Joy. Jej drobna, szczupła sylwetka kontrastuje z ogromem ciemnych, dębowych drzwi. Ona tylko siada obok mnie i przysuwa moją głowę do jej, przy czym łączymy się w namiętnym pocałunku. Dopiero po chwili odrywamy się od siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wygraj to. Zrób to dla mnie. - ściska tylko moją dłoń i wychodzi nie mówiąc słowa więcej. Za to ją kocham.</div>
<div style="text-align: justify;">
Niedługo i ja zostaję wyciągnięty z pokoju przez ubranych na biało mundurowych. Ponownie pokonujemy drogę windą, a przy tylnym wyjściu z budynku spotykam się z resztą trybutów. Na policzkach dwunastolatki widać ślady strumieni łez, które musiała wylać przy pożegnaniu z rodziną. Jej brat przytula ją i pociesza jak może, ale widać, że i on jest na skraju rozpaczy. Jedynie Maysilee wydaje się spokojna, choć nieco smutna. Po jej wzroku domyślam się, że również po mnie widać przygnębienie, w takim razie przywdziewam na twarz maskę odważnego "ziomka". Wtedy dziewczyna zerka na mnie z politowaniem i odwraca się ku otwierającym się drzwiom. Naszym oczom ukazuje się dworzec kolejowy obstawiony ze wszystkich stron kamerami, do których uśmiecham się mętnie i szybko podążam za prowadzącą nas naszą opiekunką.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wsiadać, wsiadać! - szczebiocze radośnie Joecelyn i wskazuje nam wejście do pociągu stojącego na stacji. Jest to supernowoczesny kapitoliński bolid, mogący osiągać prędkość czterystu kilometrów na godzinę, przypominam sobie. Wchodzę do środka, ignorując dziennikarzy proszących mnie o głos, po czym idę przed siebie wąskim korytarzem. Jest biały, a po mojej lewej stronie oszklony. Idę do przodu, aż docieram do czterech par drzwi, ustawionych w równych odstępach od siebie. Przyglądam się im uważniej i dochodzę do tych, na których wisi tabliczka - "Haymitch Abernathy". Nim pcham to, co dzieli mnie od mojego pokoju, zastanawiam się, jakim cudem tak szybko dowiedzieli się, że jestem trybutem. Kręcę tylko głową i pcham drzwi, nie zważając na rozlegający się na korytarzu stukot ogromnych obcasów. Przed sobą widzę nowoczesny, obszerny pokój wyposażony w łóżko małżeńskie, ogromną szafę, stoliczek z krzesłem, mnóstwo szafeczek ukrytych w ścianach - to wszystko jest białe, jedynie ściany w kolorze ciemnej szarości pozwalają odpocząć moim oczom od tego chirurgicznego koloru. Podchodzę do drzwiczek na drugim końcu pokoju i naciskam klamkę, a mym oczom ukazuje się wielka łazienka, wyposażona we wszystko, co tylko można sobie wymarzyć. Przynajmniej przed śmiercią pożyję w luksusie.<br />
W tym momencie do mojego pokoju wpadła Joecelyn i zaczęła piszczeć niedorzecznie:<br />
- Co ty sobie myślisz?! Wszyscy chcą dla ciebie dobrze! - dobrze? Oni wysyłają mnie na śmierć, myślę sarkastycznie. - Właśnie ruszamy, za trzy godziny kolacja. Doprowadź się do porządku, natychmiast! - zerka z obrzydzeniem na moje ubranie i przetłuszczone włosy po czym odbiega, pokrzykując cały czas różne komunikaty skierowane do trybutów z mojego dystryktu. Wzdycham tylko i przysuwam się do okna przedziału, za którym zaczyna się przesuwać obraz Złożyska.<br />
Płakać nie powinienem, ale cóż, wychodzi mi jak wychodzi...<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Udało się skończyć! Hurra, proszę o gratulacje :P</i></div>
<br /></div>
niehttp://www.blogger.com/profile/10110543116031781240noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-9043563999797900901.post-62689828187558992332016-04-30T05:03:00.001-07:002016-04-30T05:03:27.300-07:00Krótko o opóźnieniu<div style="text-align: center;">
<b>Cześć i czołem, czytelnicy!</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Prawdopodobnie część z was wyczekuje od dłuższego czasu drugiego rozdziału fan fiction, którego bohaterem jest Haymitch. Tak szczerze mówiąc, ten rozdział był już prawie gotowy <b>tuż po świętach wielkiej nocy</b>. Teraz pytanie: Czemu jeszcze go nie opublikowałam? <i>Ponieważ od miesiąca nie umiem napisać tych kilku zdań, które by skończyły ten fragment. </i>Właśnie... Tak naprawdę to ten rozdział leży i się kurzy, a ja szukam weny na te parę zdań na krzyż. Może to rozumiecie, bo z tego co wiem duża część z was również prowadzi tego typu bloga.</div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz podzielę się z wami kolejną wiadomością: zaczynam pracować nad <i>remake</i> 'iem mojego tekstu o nicości z czwartej klasy. Będzie trochę filozoficznie, trochę śmiesznie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
Spróbujcie wytrwać ten czas oczekiwania :{</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Ola</i></div>
niehttp://www.blogger.com/profile/10110543116031781240noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9043563999797900901.post-83928467968453368212016-04-05T07:36:00.002-07:002016-04-05T07:36:57.309-07:00#3 Cytat<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: large;">"Mówią, że bez miłości nie da się żyć. Osobiście uważam, że tlen jest ważniejszy"</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: large;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: right;">
- Autor nieznany</div>
niehttp://www.blogger.com/profile/10110543116031781240noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-9043563999797900901.post-70192737951441129492016-03-27T05:44:00.001-07:002016-03-27T05:44:51.413-07:00Życzenia<div style="text-align: center;">
<b><i>Z okazji świąt Wielkiej Nocy chciałabym życzyć wam:</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Dużo szczęścia, radości, spełnienia marzeń, przyjemnych chwil w rodzinnym gronie, czytania mojego bloga i zostawiania komentarzy pod postami, no, i czego tam jeszcze sobie życzycie :3</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Jeszcze raz,</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH!</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: right;">
Ola</div>
niehttp://www.blogger.com/profile/10110543116031781240noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9043563999797900901.post-31897796661986079802016-03-26T10:53:00.000-07:002016-04-05T07:32:51.364-07:00#2 Kontynuuj, Tytanie<div style="text-align: center;">
<i>Nie zabijajcie mnie za taką przerwę pomiędzy dwoma rozdziałami, miałam dużą przerwę, a w Święta Wielkanocne staram się ją nadrobić - jak pewnie zauważyliście. W takim razie miłego czytania, zostawcie po sobie komentarz :v</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Przepraszam, ze jest krótkie, ale w pewnym momencie straciłam wenę i potrzebowałam to skończyć. Postaram się wydłużyć kolejny rozdział xd </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ten rozdział dedykuję mojej kochanej potterhead - Mai, z którą ostatnio się kłóciłam i smutno mi z tego powodu :c</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>~~~</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Scorupius zamarł.</div>
<div style="text-align: justify;">
To nie mogła być prawda!</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>A jednak.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Scorpio siedział jak zaczarowany na stołku, kiedy ktoś go szturchnął delikatnie i wyrwał z tego "transu", w który wpadł po wysłuchaniu werdyktu Tiary. Nie było to przyjemne uczucie, szczególnie samo oberwanie czyimś paluchem po żebrach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<a name='more'></a>- Panie Malfoy, zapraszam do stołu Krukonów. - zakomunikowała mu surowo dyrektor McGonagall, podciągając go ze stołka i popychając w kierunku ubranych w niebieskie krawaty uczniów, machających do niego zachęcająco. Sam nowicjusz, nieco speszony, z fioletowymi policzkami wyruszył ku czarodziejom z Ravenclawu, Idąc, czuł na sobie spojrzenia dużej części obecnych w sali, co speszyło go jeszcze bardziej. Poczuł ogromną ulgę, kiedy tylko dotarł do swojej destynacji, usiadł na ławie i stopił się z resztą czarno-srebrno-błękitnych osób. Natychmiast przestał czuć się lepiej, kiedy ujrzał kto siedział naprzeciwko niego.</div>
<div style="text-align: justify;">
No tak. Wiertarka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ekhem! Ekhem! Nie wiedziałam, że trafisz do Krukonów, ty... Hm. Tytanie mój? - zachichotała głupio, a Scorupius uznał, iż w takim towarzystwie nigdy mu nie wystygną policzki. Stawały się tylko coraz bardziej purpurowe, a on sam wyglądał, jakby chciał zapaść się pod ziemię. Zdecydowanie wolał książki od ludzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Gdzieś w tle nagle rozbrzmiały głosy - Rose Weasley! - RAVENCLAW!, głośne oklaski oraz tupot czyichś stóp.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
- Przestań. - warknął tylko z irytacją w kierunku czarnowłosej dziewczynki, która męczyła go już kiedy zmierzali ku zamkowi. Działała mu na nerwy, a nie chciał psuć sobie tego dnia, który był dla niego bardzo ważny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nawet się mnie nie spytasz, jak mam na imię? - jego rozmówczyni nie traciła rezonu, kontynuując rozmowę bez problemów, jakby blondyn przed chwilą nie dał jej jasno do zrozumienia, że nie życzy sobie konwersacji z nią. Wywrócił tylko oczami i syknął wściekle, mając nadzieję, że pozbędzie się jej szybko:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak się nazywasz?</div>
<div style="text-align: justify;">
Niebieskookie dziewczę aż pisnęło z zachwytu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Adriane Joanne May Abandon - wyrecytowała na jednym tchu drobna osóbka i uśmiechnęła się z zadowoleniem. Scorpio tymczasem odniósł niezdrowe wrażenie, że nie będzie mógł w spokoju delektować się posiłkiem, kiedy w ogóle go zacznie...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Witam was, młodzi adepci magii! - w sali rozbrzmiał tubalny głos pani dyrektor, wzmocniony przez zaklęcie; na razie Scorupius nie wiedział jakie, ale uznał, iż sprawdzi w podręczniku albo w szkolnej bibliotece - żeby, na przykład, zagłuszyć tą całą Wiertarkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dziś rozpoczynamy kolejny rok szkolny w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart, podczas którego część z was rozpocznie pierwszy etap swojej nauki, a niektórzy ją skończą za dokładnie dziesięć miesięcy, - słuchający przemówienia doszli do wniosku, iż szybko się ono nie skończy - Teraz jednak warto byłoby przywitać naszych nowych nauczycieli... Pani profesor Frogthorne będzie was teraz uczyć eliksirów, ponieważ profesor Slughorn odszedł na zasłużoną emeryturę - będzie też nową opiekunką Slytherinu. - przy stole nauczycieli stanęła kobieta w średnim wieku, o jasnych włosach, wężowych oczach i szyderczym uśmieszku. Jednego nie można jej było odmówić - wyglądała pięknie, ale tak jak Scorupius znał się na ludzkiej psychice, wiedział, iż nie będzie z nią lekko. Aż się wzdrygnął.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nowym nauczycielem jest też profesor Matthews - pani McGonagall wskazała lekko zgarbionego staruszka o zmrużonych oczach i szpiczastej brodzie. - Będzie was teraz uczyć transmutacji, gdyż ja nie jestem w stanie pogodzić obowiązków dyrektora z nauczaniem tegoż przedmiotu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nikt nie był specjalnie zdziwiony - dyrektor była już w podeszłym wieku, należało się tego spodziewać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pozostaje nam tylko przywitać opiekunów waszych domów; nie zmienili się żadni, oprócz Slytherinu - zakomunikowała Minerwa - Opiekunem Gryffindoru jest profesor Longbottom. - zrobiła chwilową pauzę, podczas której Gryfoni wiwatowali - Opiekunką Hufflepuffu pozostaje od zamierzchłych czasów profesor Sprout - kolejna pauza - Opiekunką Slytherinu zostaje profesor Frogthorne - radosne oklaski Ślizgonów - A opiekunem Ravenclawu - jak zawsze - jest profesor Flitwick!</div>
<div style="text-align: justify;">
Scorpio niemal się zachłysnął. Nie wiedział, że ten legendarny Filius Flitwick dalej tu uczy. Umknęła jego uwadze dalsza część przemówienia, po prostu patrzył z zachwytem na swojego opiekuna, który był swoistą skarbnicą wiedzy - wystarczyło po nią sięgnąć! Przepełniała go ekscytacja do tego stopnia, że nie reagował na zaczepki Wiertarki i ciche spojrzenia jakiejś rudowłosej dziewczynki, pełne zachwytu - skrzętnie ukrywanego, a i tak ukazującego się przez zarumienione policzki i zaczerwienione uszy. Rozbudził się dopiero wtedy, kiedy na stole pojawiły się potrawy, a nauczyciele pożyczyli wszystkim smacznego. Sięgnął po kawałek wykwintnie przyrządzonego kurczaka, ziemniaki z ziołami i zaczął przeżuwać w milczeniu, nie reagując na domagające się jego uwagi stwierdzenia Adriane, patrzącej na niego z urazą ani tej całej rudowłosej, która zerkała na niego milcząco. Niedługo jednak zgasło jej zainteresowanie i patrzyła w kierunku jakiegoś przystojnego bruneta z drugiej klasy, mizdrzącego się ku dziewczynkom z jego rocznika. Scorupiusowi jednak nic nie zaprzątało myśli oprócz Filiusa Flitwicka, jego idola - tylko tak można było to nazwać. Żuł w skupieniu swój posiłek, myśląc nad tym, jakie tajemnice skrywa ten człowiek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Ej, ej! Ty! -ktoś potrząsnął ramieniem Scorupiusa. Wyglądało na to, że wszyscy się zbierali ku wyjściu z Wielkiej Sali, a osobą, która wyrwała go z otępienia był prefekt naczelny - świadczyła o tym purpurowa odznaka na jego piersi. Chłopiec pokiwał tylko głową i wstał, podążając za prefektami jego domu przez liczne marmurowe schody i korytarze zamku. Minęła chwila, zanim dotarł on do dormitorium Ravenclawu razem z resztą grupy. Prefekt zastukał kołatką w kształcie kruka i odpowiedział na zadane przez nią pytanie, a drzwi się otworzyły.</div>
<div style="text-align: justify;">
- OOH! - rozległo się wśród uczniów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~~~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ja wiem, że zabijecie mnie za ten rozdział! No przepraszam! :c</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
niehttp://www.blogger.com/profile/10110543116031781240noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-9043563999797900901.post-81437729081819654382016-03-25T12:42:00.001-07:002016-04-05T07:34:07.685-07:00#1 Nie-pytaj-co-to-jest<div style="text-align: center;">
Nie wiem co mnie napadło kiedy słuchałam muzyki, nie pytajcie mnie ;-;<br />
<i><br /></i>
<i>~~~</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>This night is on fire...</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Baila morena!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Under the moonlight...!</i><br />
<i>Sotto questa una piena!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Baila...</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Under the...</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Baila morena!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i></i><br />
<a name='more'></a><i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Yeah!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>You've got me!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>I know, know!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Baila!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Baila morena!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Sotto questa una piena!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Baila!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Under the moonlight!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Baila morena!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Sotto questa una piena!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Soto questa una piena!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Under the moonlight!</i></div>
niehttp://www.blogger.com/profile/10110543116031781240noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9043563999797900901.post-74751579550631124522016-03-23T11:03:00.001-07:002016-04-05T07:34:20.271-07:00#1 Świat nie wygląda tak, jak powinien<div style="text-align: center;">
<i>To już drugie Ćwierćwiecze Poskromienia.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Z tej okazji na arenie walczyć będzie nie dwudziestu czterech, a czterdziestu ośmiu trybutów - po czterech z każdego dystryktu.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>... I NIECH LOS ZAWSZE WAM SPRZYJA!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Panem et Circenses!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<b>***</b></div>
<div>
<br />
<a name='more'></a><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z lustra patrzy na mnie szesnastolatek o ciemnych, kręconych włosach i typowych dla wszystkich zamieszkujących Złożysko szarych oczach, które na ogół żywo błyszczały, teraz - jakby lekko przygasły, jakby ktoś wyłączył w nich światło.</div>
<div style="text-align: justify;">
Odsuwam się z rezygnacją od mojego odbicia - Haymitch Abernathy. Ten sam Haymitch, który mieszka w dystrykcie Dwunastym i właśnie dziś idzie na dożynki - na pewną śmierć. Patrzę z bólem na swój obdrapany garnitur spoczywający na moich ramionach i ruszam w kierunku drzwi, ciągnąc za sobą nogi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy wychodzę z mojego domu, malutkiej, walącej się chałupki, prostuję się i unoszę nieznacznie kąciki ust w drwiącym uśmiechu. To też ja, chociaż w środku przytłacza mnie wszystko, co się dzieje, działo i dziać będzie. Skomplikowane sprawy z życia i śmierci wzięte, a do tego przykra rzeczywistość, dająca się mi we znaki - zresztą nie tylko mi, a całemu dystryktowi, całemu Panem. <i> To jest życie </i>- przypominam sobie ponownie i silę się na zachowanie spokoju. Jestem głuchy na to, co się dzieje wokół mnie - słyszę jedynie chrzęst kamyków pod moimi stopami, a reszta dźwięków przypomina mi raczej sen. <i>Bo to jest sen, prawda? </i>Moje czwarte dożynki, pięćdziesiąte Igrzyska, życie w Złożysku, rozmowy osób idących obok mnie. <i>To jest koszmar. Koszmar na jawie. </i>Idę dalej, targany zmiennymi uczuciami, głównie złością. Złością na świat, złością na Kapitol, złością na moją rodzinę, złością na siebie samego. Bo mam prawo być zły, kiedy wokół mnie dzieje się krzywda.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zaciskam pięści i popędzam się do szybszego marszu. <i>Nie możesz być uczuciowy. </i>Będę. <i>Nie możesz się użalać. </i>Będę. Będę. Będę. Będę, bo mogę i chcę, bo jestem człowiekiem. <i>Ale jeśli Cię wylosują, będziesz musiał się wyzbyć człowieczeństwa. </i>Żeby zabić. Te myśli wpełzają i wypełzają cały czas do mojego umysłu, a ja przygryzam wargę i unoszę nieco wzrok. Pałac Sprawiedliwości. Miejsce niesprawiedliwości.</div>
<div style="text-align: justify;">
Widzę, jak plac powoli się zapełnia dziećmi, młodzieżą i dorosłymi, patrzącymi bezradnie na to, jak ich dzieci, dzieci ich przyjaciół - po prostu dzieci, idą na rzeź. Każdy stara się przybrać radosną minę - Kapitol każe traktować nam dożynki jako święto. Święto czego? <i>Święto śmierci.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
Na oko przybyli już wszyscy - cała, aczkolwiek bardzo skromna populacja dystryktu Dwunastego, która była w stanie stawić się na losowanie. Dalej nie wróciła do normy po Mrocznych Dniach, co jest - według mnie - sprawką władz. <i>Władz, które i tak skazują co roku grupę nastolatków na śmierć, a jednego na wieczne obłąkanie lub nałogi.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
- Witam, witam mój kochany dystrykt podczas naszych pięćdziesiątych dożynek! - świergocze ze sceny postać o różowawej skórze i niebieskich włosach oraz jaskrawo błękitnych ubraniach. Joecelyn. Na jej widok ledwie powstrzymuję wymioty i zastanawiam się, dlaczego kapitolińskie ufoludki - bo inaczej ich nazwać nie można - wytrzymują w takich stylizacjach. Bo mają taki kaprys?</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdzieś z boku siedzi nasza jedyna zwyciężczyni - Ulysses Faller. Ma nieobecne spojrzenie i wyniszczoną nałogami i przeżyciami trzydziestoletnią twarz o całkiem ładnych rysach i okalających ją ciemnych, prostych włosach w artystycznym - choć raczej nie zamierzonym - nieładzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc, panie przodem! - komunikuje nam z tym swoim niedorzecznym kapitolińskim akcentem opiekunka naszego dystryktu. Podchodzi tanecznym krokiem do jednej z czterech pul, z których wylosuje nazwiska tegorocznych pechowców. Sięga ręką głęboko w stertę papierków, wyciąga jeden i podchodzi do mównicy. Przygładza karteczkę i mówi:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Maysilee Donner!</div>
<div style="text-align: justify;">
Widzę, jak z tłumu wyłania się urocza blondynka o niebieskich oczach, zapewne pochodzi z kupieckiej rodziny. Wygląda na moją rówieśniczkę, ale nie widzę w niej żadnej radości z życia; ta zapewne została jej odebrana przed chwilą. Wkracza wyprostowana na scenę, ale jej piękne oczy wyglądają na przygaszone. Mam w tej chwili niezdrową chęć zaśmiania się, a w tym czasie Joecelyn podchodzi do kolejnej puli, po czym czyta:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Emily Hoocksgate!</div>
<div style="text-align: justify;">
Na scenę wchodzi drobnymi kroczkami drobniutka dwunastolatka o urodzie typowej dla mieszkańców Złożyska. Jest wyraźnie przygnębiona, widać, że nie ma szans na przeżycie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Teraz kolej na naszych dzielnych mężczyzn! - zapowiada roześmiana Joe i chwyta kolejny papierek z nazwiskiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Parker Hoocksgate!</div>
<div style="text-align: justify;">
Słyszę za sobą stłumiony jęk matki rodzeństwa - bo nie poddaję wątpliwości tego, że są oni ze sobą spokrewnieni. Z grupy chłopców wysuwa się drobny czternastolatek wyglądający identycznie jak jego siostra - wygląda na smutnego, ale unosi dumnie podbródek i wkracza na swoje miejsce obok wylosowanych dziewcząt i przytula swoją siostrzyczkę, która zaczęła płakać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Teraz ujawnimy naszego ostatniego odważnego, który wkroczy na arenę!</div>
<div style="text-align: justify;">
Moje serce zaczyna bić szybciej. Jestem blisko tego, żeby przeżyć kolejny rok. W napięciu obserwuję karteczkę wyciągniętą z puli, przygładzaną przed mównicą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Haymitch Abernathy!</div>
<div style="text-align: justify;">
W tym momencie me serce odmawia współpracy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>C.D.N.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Właściwie to nie wiem, co mnie pokusiło o napisanie f-f którego głównym bohaterem będzie Haymitch. Zabijcie mnie za to, nie wiem, nie umiem pisać męskimi bohaterami, ratunku. Mam tylko nadzieję, że nie rozwaliłam wszystkiego całkiem fajnie się wam czytało.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Komentujcie, to bardzo motywuje! :)</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ola pozdrawia <3</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
niehttp://www.blogger.com/profile/10110543116031781240noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9043563999797900901.post-12965984908543136672016-03-20T13:22:00.001-07:002016-03-20T13:22:32.004-07:00Trochę z życia i inne pierdoły<div style="text-align: center;">
<b>Hej, hej, heloł!</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Żyje mi się jako tako, mam nadzieję, że wam lepiej. Muszę się tu wyżyć - po prostu jest to niezbędne dla zachowania zdrowia mojej okropnej i strasznej psychiki. Tak, to co słyszeliście; jeśli nie chcecie słuchać wywodów pokręconej dziewczyny - radzę ominąć tego posta, jeśli jednak bardzo Wam na nim zależy - droga wolna, czytajcie!</div>
<div style="text-align: justify;">
Cóż, najpierw muszę złorzeczyć na brak czasu, spowodowany milionami egzaminów etcetra, etcetra. Jaki z tego wyciągamy wniosek? Świat jest zły, nie daje czasu na bloga, bla bla bla, bla bla bla.</div>
<div style="text-align: justify;">
Później czas obrażać się na mój mózg, produkujący mnóstwo pomysłów w momencie, w którym nie mogę ich zanotować. Zakładam, iż każdy zna to uczucie - siadam przed komputerem, a wena ulatnia się w trymiga. Z braku pomysłu wychodzą "narzekające" posty, tak jak ten.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziwnym trafem nim zaczęłam prowadzić tego bloga w mojej głowie roiło się od różnych analiz psychologi człowieka, jego zachowań. Kiedy jednak zechciałam je spisać, szybko uciekły - tak jak wena.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;">I weź tu, człowieku, bloga prowadź.</span></div>
niehttp://www.blogger.com/profile/10110543116031781240noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9043563999797900901.post-90740387720045578412016-03-20T13:10:00.003-07:002016-03-20T13:11:42.675-07:00#2 Cytat<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: large;">"Mieszkałem z wieloma mistrzami Zen. Wszyscy byli kotami"</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
- Eckhart Tolle</div>
niehttp://www.blogger.com/profile/10110543116031781240noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9043563999797900901.post-84323827715091752042016-03-08T08:56:00.000-08:002016-03-08T08:56:36.893-08:00Żyję!<div style="text-align: center;">
<b>Cześć, czołem i kluski z rosołem!</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak zauważyliście (lub nie), nie jestem zbytnio aktywna na blogu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Dlaczego, zapytacie?</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Ponieważ wybrałam sobie dość feralny moment na założenie bloga - akurat wiosną mam egzaminy, i to dużo egzaminów, do których muszę się dokładnie przygotować, co pochłania mi dużo czasu, siły i ochoty. Obiecuję, że niedługo coś wrzucę - za tydzień, może dwa (w końcu będzie Wielkanoc). Chciałabym prosić was o wsparcie, komentarze pod postami, szczere opinie na ich temat. Daje mi to dużo radości i bardzo motywuje :-)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Czuwaj!</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Ola</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>PS </b>Nie należę ani do ZHP, ani do ZHR. Wybaczcie mi, nieszczęśni harcerze.</div>
niehttp://www.blogger.com/profile/10110543116031781240noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9043563999797900901.post-85512331579814378572016-02-12T03:21:00.002-08:002016-02-12T04:00:45.381-08:00#1 Cytat<div style="text-align: center;">
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-size: large;"><i>"Czasem rozsądek musi zatriumfować nad kulturą"</i></span></blockquote>
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
~ Autorstwa własnego</div>
niehttp://www.blogger.com/profile/10110543116031781240noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9043563999797900901.post-54991707754705898972016-02-10T05:19:00.000-08:002016-02-10T05:19:05.935-08:00#1 Wiele lat później w Hogwarcie<div style="text-align: justify;">
Scorupius Malfoy odetchnął z ulgą dopiero wtedy, kiedy peron 9 i 3/4 zniknął mu całkowicie z oczu, a za oknem zobaczył wielkie połacie lasu. W przedziale Ekspresu Hogwart siedział sam, co nawet mu odpowiadało - nie przepadał za towarzystwem innych ludzi. Wolał czytać książki i w samotności kontemplować nad swoim bogatym, a jednak trochę pustym życiem. Był pierwszym potomkiem rodu Malfoy'ów, który nie wychował się w nienawiści do mugoli i mugolaków, tak zwanych "szlam". Taka była wola jego matki, Astorii Greengrass. Jej rodzina również była "czystej krwi" - nie zmieszana z krwią mugoli - zwykłych ludzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mały chłopiec westchnął cicho i zerknął na trzymaną w dłoni różdżkę: Buk, 13 cali, pióro feniksa, sztywna. W drugiej dłoni trzymał klatkę z naburmuszonym kotem syjamskim, który łypał na niego spode łba. "Nawet on nie darzy mnie przyjaźnią" - pomyślał z goryczą Scorupius. Pomyślał też, że jego rodzice chyba też nie obdarzyli go podobnym uczuciem - miał im za złe, że nazwali go Scorupius Hyperion. Może kiedyś to brzmiałoby majestatycznie, ale w tych czasach - kiedy człowiek zdobywa niebo i ziemię, jest nowoczesny... No, i w ogóle nie staroświecki. Być nazwanym po konstelacji i tytanie - niezbyt ciekawie, czy nawet zbyt ciekawie. Niepoprawne skreślić.</div>
<div style="text-align: justify;">
Blondyna wyrwał z rozmyślań głośny huk otwieranych drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Skarbeńku! Jakieś cukiereczki?</div>
<div style="text-align: justify;">
Młody Malfoy wlepił tępo oczy w przysadzistą kobietę stojącą za wózkiem z masą słodyczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ekhem, ekhem? - zakaszlała znacząco czarownica.</div>
<div style="text-align: justify;">
Scorupius wyrwał się z otępienia:</div>
<div style="text-align: justify;">
- A... Tak, tak... Dużo Czekoladowych Żab, Fasolek... No i paszteciki z dyni... - podał galeon pani z cukierkami i zgarnął trochę przysmaków. Chwilę później drzwi się zatrzasnęły za wychodzącą osobą, a chłopak znów pogrążył się w rozmyślaniach. Nawet nie zorientował się, kiedy zamknął oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- HAALO! KOCHANECZKI! JUŻ JESTEŚMY!</div>
<div style="text-align: justify;">
Donośny głos wyrwał chrapiącego blondynka ze snu. Otworzył oczy i przetarł je, po czym pospiesznie zrzucił swój kufer z półki na bagaże. Szybko schował różdżkę i wybiegł na korytarz z wyposażeniem i protestującym kotem w ramionach. Wyskoczył prędko z wagonu i popędził w kierunku jakiejś wielkiej, owłosionej postaci krzyczącej:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pirszoroczni do mnie! PIRSZOROCZNI!</div>
<div style="text-align: justify;">
Rubeus Hagrid. Mówili mu o nim rodzice - mama z radością, a ojciec z obrzydzeniem. Cóż, to nie jego wychowano neutralnie w stosunku do wszystkich. Scorupius postanowił jeszcze zanim wyjechał do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart, że nie będzie się nastawiał źle w stosunku do nikogo. Hagrid nie był wyjątkiem, więc chłopak od razu poczuł chęć poznania go bliżej - domyślał się, że ten gigant może mieć mu wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia. Malfoy'owie lubią ciekawe rzeczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pirszoroczni! Wszyscy są? Nikt nie został? No to w drogę, misiaczki! Do jeziora!</div>
<div style="text-align: justify;">
Grupka lekko przestraszonych dzieci - cóż, nasz bohater również do nich należał - ruszyła ostrożnie za majaczącą w ciemności wysoką postacią. Mijali drzewa, puste trawiaste pola, samotne kępki krzaków i zbite, malutkie laski. Na horyzoncie można było ujrzeć ciemne, groźnie wyglądający las - o wiele większy niż te kilka drzew, które widzieli obok siebie. Idąc tak - znowu rozmyślając - Scorupius doszedł razem z resztą początkujących czarodziei do ciemnego jeziora. Przycumowane były do niego pięcioosobowe łódeczki, do których zaczęli ostrożnie wchodzić pierwszoroczni. Zamyślony Hyperion wszedł z całym swoim bagażem do jednej z nich.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Halo? Halo? TY Z JASNYMI WŁOSAMI?</div>
<div style="text-align: justify;">
Do chłopca dotarło, że to do niego zwraca się z uporem jakaś dziewczynka. Uniósł wzrok z swoich butów na źródło odgłosów - jak się okazało, czarnowłose, z bystrymi, niebieskimi oczami. Odniósł wrażenie, że ta drobniutka osóbka chce wywiercić w nim dziurę swoim spojrzeniem. Wzdrygnął się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak się nazywasz? - zapytała z ciekawością Wiertarka (tak ją Scorupius nazwał w myślach).</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja? - obiekt zainteresowania znów się wzdrygnął - Eee... Scorupius... Hyperion... Malfoy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiertarka pokręciła głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nieee. To nie są imiona. Tylko to ostatnie to nazwisko. Reszta to... Konstelacja i tytan. Ha, ale co to ma do rzeczy?</div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak jęknął cicho i odparł z lekką irytacją:</div>
<div style="text-align: justify;">
- To są moje dwa <i>imiona</i>. No I?</div>
<div style="text-align: justify;">
Niebieskooka tylko lekko rozdziawiła buzię, po czym znów ją zamknęła i rozdziawiła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Aha. - powiedziała tylko.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przez resztę drogi żadne z nich - tym bardziej dwójka innych nowicjuszy, przypatrujących się w ciszy z udawanym zainteresowaniem w ścianę lasu, która po chwili zmieniła się w mur.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteśmy! Witam w Hogwarcie! - huknął radośnie Rubeus, wyskakując z łódki i ruszając ku wejściu wielkiego zamku, który patrzył na nich z góry szpiczastymi wieżyczkami.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ogromne drzwi otworzyły się przed ich przewodnikiem. Scorupius, bardzo zaciekawiony, pierwszy wpadł za nim do holu. Był bardzo duży, obwieszony setkami - jeśli nie tysiącami obrazów. Wszystkie łypały na nowych mieszkańców zamku - niektóre z ciekawością, inne z niechęcią, a jeszcze inne z dziwnymi uśmiechami. Pomachał im - raczej nie zauważyli tego, siedząc wewnątrz ram i widząc cały tłum nowych osób.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zapraszam do WIELKIEJ SALI! - oznajmił ochoczo olbrzym.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dzieciaki weszły powoli do środka. Malfoy ujrzał cztery stoły ustawione równolegle do siebie, przeznaczone dla uczniów czterech domów w Hogwarcie - Slytherin'u, Hufflepuff'u, Ravencalw'u oraz Gryffindor'u, dodatkowo jeden nad nimi - przeznaczony dla nauczycieli. Pośrodku ostatniego stołu siedział - czy raczej siedziała - dyrektor szkoły, Minerwa Mcgonagall - była nauczycielka transmutacji i dawna opiekunka Gryffindor'u. Kiedy chłopak przyglądał jej się z zainteresowaniem, zeszła z krzesła i podeszła do stojącego na środku Sali stołka - wcześniej go nie zauważył. Stała na nim stara, poszarpana tiara z nadpalonym rondem i dziurą, która prawdopodobnie służyła do mówienia. Jak na komendę, tiara otworzyła szerzej dziurę - usta i oznajmiła:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> - Mój wybór nieodwracalnym się stanie,</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Drodzy panowie, drogie panie;</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Stoicie u progu wyborów wielkich,</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Trudnych i ciężkich;</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Drugi dom ja dla was odnajdę,</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Bezbłędnie lub błędnie nowe życie znajdę.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Lekko oszołomieni "nowi" zaklaskali cicho z resztą sali. Owacje przerwał surowy głos dyrektorki, która podniosła leżący pod tiarą pergamin i rozwinęła go.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Każda osoba, którą wyczytam, podejdzie tu, usiądzie na stołku i nałoży tiarę. Ta powie wam, do jakiego domu traficie. Życzę trafnych wyborów.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dzieci pokiwały lekko głowami. Niektórzy trzęśli się, inni drżeli niecierpliwe. Scorpio nie należał do żadnej z tych grup - po prostu stał, pogodzony z tym, że na pewno trafi do Slytherin'u - najmniej lubianego domu. To z niego pochodziła cała jego rodzina - i Greengrass'owie, i Malfoy'owie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mary Abbot!</div>
<div style="text-align: justify;">
Trzęsąca się z lekka dziewczyna podeszła chwiejnym krokiem do tiary. Usiadła na stołku z nakryciem głowy i czekała.</div>
<div style="text-align: justify;">
Szpiczasta czapka chrząknęła i ryknęła:</div>
<div style="text-align: justify;">
- HUFFLEPUFF!</div>
<div style="text-align: justify;">
Rozległy się wiwaty ze stołu domu Helgi Hufflepuff. Mała Mary potruchtała do niego, nieco udobruchana,</div>
<div style="text-align: justify;">
Tak przebiegała ceremonia przydziału. Dziwnym trafem, nazwisko Malfoy nie pojawiło się podczas wymieniania nazwisk na "M".</div>
<div style="text-align: justify;">
- Albus-Severus Potter!</div>
<div style="text-align: justify;">
Scorupius znał Al'a. Był to syn słynnego Harry'ego Pottera, który został nazwany po dwóch dyrektorach Szkoły Magii i Czarodziejstwa.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wyczytany drgnął i ruszył dość pewnie w kierunku tiary. Prawdopodobnie dostrzegł swojego brata James'a, szczerzącego się do niego ze stołu Gryffindor'u.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tiara nabrała powietrza (to samo zrobiło pół sali) i zakomunikowała:</div>
<div style="text-align: justify;">
- SLYTHERIN!</div>
<div style="text-align: justify;">
Od stołu Slytherin'u dało się usłyszeć zdziwione okrzyki, a z drugiego końca sali jęk zawodu - Gryfoni. Albus był totalnie zszokowany, dyrektorka musiała go pchnąć do innych Ślizgonów.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ach, wybaczcie... Ominęłam Scorupiusa Malfoy'a!</div>
<div style="text-align: justify;">
Hyperion podszedł zrezygnowany do stołka. Wszyscy wiedzieli, jaki będzie werdykt Tiary.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak poczuł materiał na głowie i usłyszał cichutki głosik:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Odważny. Ale nie jest to rzadka cecha, poza tym słaba... Hmm... Nie pasuje tam, gdzie myśli...</div>
<div style="text-align: justify;">
Zanim blondyn otrząsnął się ze zdziwienia, tiara wrzasnęła:</div>
<div style="text-align: justify;">
- RAVENCLAW!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Mam nadzieję, że wam się podobało. Ciąg dalszy nastąpi!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Komentujcie śmiało ;-)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
niehttp://www.blogger.com/profile/10110543116031781240noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-9043563999797900901.post-83098477835739163582016-02-09T10:43:00.002-08:002016-03-08T08:57:41.309-08:00Witam!<div style="text-align: center;">
<i>Witam Państwa!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
Witam w drugiej odsłonie mojego bloga!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Trochę rzeczy na pewno się zmieni...</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Blog będzie tyczył się mojej psychologicznej pasji, hobby pisania opowiadań i dzielenia się z innymi ludźmi moją opinią i światopoglądem.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Więc zmieni się wszystko, jak to w tej reklamie iPhone'a 6s!</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: right;">
Do napisania,</div>
<div style="text-align: right;">
Ola<br />
<div style="text-align: center;">
<b>PS </b>Jeśli tłumaczysz bloga, możesz mieć problem z dostaniem się do menu (na samej górze bloga). Ups!</div>
</div>
niehttp://www.blogger.com/profile/10110543116031781240noreply@blogger.com0